logo

Hoarfrost – interview for the magazine Darknation

Na początku proszę o krótkie przedstawienie własnej muzycznej biografii? Ile mieliście lat gdy zaczynaliście swoją przygodę z „jedynie słusznymi” dźwiękami ?;-)

Rafał (Hoarfrost): Hoarfrost powstał w drugiej połowie 2006 roku, ale moja przygoda z muzyką trwa z przerwami od kilkunastu lat. Zaczynałem od gitary w lokalnych grupach rockowych i metalowych, później grywałem poezję śpiewaną. Kilka lat temu zainteresowałem się mrocznymi odmianami elektroniki i tak narodził się mój obecny projekt.

Karol (Inner Vision Laboratory): Poważniejszym komponowaniem muzyki zająłem się gdy miałem 19 lat. Jednakże od dzieciństwa miałem do czynienia z dobrą muzyką, między innymi dzięki mojemu ojcu. Tak np. mając około 13 lat wiedziałem już, co to Vangelis czy Dead Can Dance. Niewątpliwie edukacja w szkołach muzycznych również poszerzyła moje muzyczne zainteresowania.

Co symbolizują nazwy Waszych projektów? Kryje się za nimi jakaś filozofia?

R: Szron kojarzy się z zimnem, spokojem, stagnacją w krajobrazie. Osiadając na rzeczach tworzy alternatywny, ulotny świat. Potrafi zatrzymać chwilę, zamrozić pejzaż. Pokrywając rzeczy swoimi kryształkami, staje się im bliski, a jednocześnie obcy. Gdy patrzymy na znajomą nam okolicę, pokrytą szronem, mamy czasem wrażenie, że jeszcze niedawno tętniące życiem miejsce umarło, czas się w nim zatrzymał.

K: Moim założeniem było stworzenie muzyki, która byłaby ilustracyjna w jak największym stopniu. Próbuję swoje wyobrażenia, emocje, spostrzeżenia, poglądy przekazać poniekąd za sprawą muzyki, stąd „Inner Vision”. Staram się również, aby mój przekaz był klarowny, żeby muzyka trafiała do słuchacza bez dodatkowych wyjaśnień. Chciałbym, by osoby słuchając mojej muzyki, doświadczały w pewnym sensie jedności z moimi wizjami, by był dla nich to eksperyment, który odciska dokładnie piętno na ich spostrzeganiu rzeczywistości. Stąd „Laboratory”

W jakich okolicznościach powstał pomysł na wspólną kolaborację?

R: Muzykę Inner Vision Laboratory znałem, zanim Karol zaproponował mi napisanie wspólnej płyty. Pomyślałem, że to okazja do zrobienia ciekawego materiału i fajne doświadczenie. Chcieliśmy napisać płytę inną niż to, co robimy w swoich projektach, zachowując jednak elementy charakterystyczne dla każdego z nich. Udało nam się uzyskać miksturę, z której jesteśmy bardzo zadowoleni i mamy nadzieję, że spodoba się również słuchaczom.

K: Nic dodać, nic ująć.

Ile trwała praca nad albumem i jak technicznie ona wyglądała? Panowała demokracja czy może których z Was był dyktatorem który pod presją decydował nad końcową formą poszczególnych utworów?

R: Na początku każdy z nas przedstawił swoje pomysły. Sporo rozmawialiśmy o tym, jaki końcowy efekt chcielibyśmy uzyskać i od razu złapaliśmy wspólny język. Może dlatego, kiedy zaczęliśmy pracę, materiał powstawał bardzo sprawnie i był gotowy w ciągu około trzech miesięcy.

K: Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki powstawały nasze wspólne kompozycje. Podzieliliśmy muzykę niemalże jak film, na poszczególne plany, dalsze, bliższe i ustaliliśmy kto czym będzie się zajmował. Myślę, że dało to bardzo dobry efekt i, pomimo różnic w stylistyce naszych projektów, uzyskaliśmy spójność.

Z informacji choćby ze strony Zoharum Records już wiemy że „Decline” opowiada historię z pogranicza grozy i horroru? Skąd taki pomysł? Jesteście fanami takich historii? Zastanawia mnie dlaczego projekty z gatunku dark ambient / industrial tak często decydują się na takie tematy w swoich płytach? Czy jesteście w stanie stworzyć płytę np. o grzesznej, mrocznej miłości? 😉

R: A czy grzeszna, mroczna miłość nie może być tematem horroru? Interpretacja tego typu muzyki w dużej mierze zależy od słuchacza. Na „Decline” można znaleźć różne smaczki, od narastającej grozy po melancholię, każdy może wyłowić z tej mieszkanki coś innego.

K: Ja nie jestem wiernym fanem horrorów. Jednakże muzyka dark ambient raczej do zbyt wesołych nie należy. Nic dziwnego zatem, że inspiracje do tworzenia artyści czerpią np. z horrorów lub innych niezbyt wesołych filmów, zdarzeń etc.

Łatwo było namówić wytwórnię Zoharum na wydanie „Decline”? Nie było walki na noże? 😉

R: Nie potrzebujemy takich narzędzi, bo świetnie dogadujemy się słownie 🙂 Współpracuję z Zoharum od wydania „Ground zero”, więc naturalnym było, że z kolejnym materiałem zawitam również do nich. Często rozmawiamy z Dragosem i gdy któregoś razu wspomniałem mu, że pracujemy z Karolem nad wspólnym materiałem, był zainteresowany jego przesłuchaniem. Spodobał mu się i zaproponował wydanie go w swoim wydawnictwie.

K: Całą sprawą wydania płyty Decline zajął się Rafał, dlatego ja wypowiem się krótko. Jestem na pewno zadowolony z warunków, jakie nam ta wytwórnia zaproponowała i bardzo cieszy mnie z jakim zaangażowaniem nasz materiał jest promowany.

Jest jakaś szansa na usłyszenie materiału z „Decline” na jakimś koncercie? Może na organizowanym przez Zoharum cyklu imprez ARTeNATIVE w Gdańsku?

R: Toczą się rozmowy na temat koncertów, promujących „Decline”. Czy wśród nich będzie również ARTeNATIVE, pokaże czas. Wszystko będzie ustalone przed premierą płyty.

K: Mam nadzieję, że się uda zagrać wspólne koncerty. Nie mniej jednak, jest to sprawa dość skomplikowana, bo materiał powstawał „na odległość”.

Jakim zainteresowaniem cieszą się Wasze poprzednie muzyczne dokonania? Macie jakiś kontakt z fanami, jest to w ogóle dla Was ważne?

R: Oczywiście, że kontakt z ludźmi ma znaczenie. Chyba każdy twórca chce wiedzieć, jak jest odbierane to, co prezentuje. Muzykę robi się z pasji, chęci wyrażenia swoich emocji, tym bardziej cieszy więc, gdy znajdą się ludzie, którzy odbierają na tych samych falach. Dzięki muzyce miałem możliwość poznać takie osoby. Z wieloma utrzymuję kontakt. Komentarze i opinie, jakie od nich dostaje są dopełnieniem tego, co robię.

K: Jakakolwiek reakcja na moją twórczość zawsze mnie cieszy. Motywuje mnie do działania. Na świecie jest ogromna ilość projektów muzycznych i samo zaistnienie dla choćby garstki osób, znaczy bardzo wiele.

Jaki macie stosunek do umieszczania i ściągania pełnych albumów z licznych stron i blogów internetowych? Traktujecie to jako złodziejstwo czy pewną formę promocji? Wydaje mi się że prawdziwy fan dobrej muzyki nawet gdyby posiadał na dysku płytę w mp3 która mu się bardzo podoba, to jestem tego pewien że będzie dążył do tego by cieszyć oko oryginalnym egzemplarzem na półce z płytami. Jakie macie do tego podejście?

R: W dobie internetu piractwa trudno jest uniknąć. To plaga która w ludzkim rozumieniu stała się czymś normalnym. Na szczęście wielu ludzi lubi słuchać muzyki, trzymając w ręce okładkę płyty, cieszyć oko dobrą grafiką, czuć zapach farby drukarskiej. To jest zupełnie inna jakość niż mp3. Nie znaczy to, że neguję istnienie netlabeli, które udostępniają muzykę legalnie, promując jej twórców. W wydanie CD wydawnictwa wkładają jednak wiele pracy i własnych pieniędzy, zatem wypadałoby to docenić. Utwory ściągnięte z netu nigdy nie zastąpią płyty oryginalnej.

K: Ja mam trochę odmienne zdanie. Nie widzę absolutnie nic złego w umieszczaniu i rozpowszechnianiu muzyki w sieci. Gdyby nie internet, prawdopodobnie nie znałbym nawet kilku procent muzyki, którą znam. Sam, jako twórca, wolę, żeby ktoś mojej muzyki słuchał ze ściągniętych mp3, niż nie znał mojej muzyki wcale. Dlatego dziękuję wszystkim ludziom, którzy moją twórczość w jakiekolwiek formie rozprzestrzeniają. Myślę, że jeśli ktoś poświęca w życiu choć trochę czasu na wyszukiwaniu dla siebie jakiejś muzyki alternatywnej w stosunku do tego, co się promuje w mainstreamowych mediach, zapewne jest też zwolennikiem płyt oryginalnych i jeśli będzie mieć sposobność, płytę zakupi. Sam kupuję płyty w miarę możliwości. Logiczne dla mnie niestety jest to, że na wszystko, co lubię słuchać mnie nie stać i pewnie nigdy stać nie będzie, dlatego muszę wybierać. Jakby każdy tak robił, to wydaje mi się, że nie byłoby tak źle.

Jakieś plany na najbliższą przyszłość?

R: W tej chwili najważniejsza jest premiera „Decline”, na którą czekamy z niecierpliwością. Oprócz tego, tak, jak mówiłem, w planach są koncerty. Następnie zapewne przyjdzie czas na pomyślenie o kolejnych wydawnictwach. Póki co jednak skupiamy się na naszym nowym krążku.

K: Na pewno premiera Decline jest w tym momencie najistotniejsza. Jednakże przez ostatnie 2 lata nie próżnowałem. Prawdę mówiąc pracowałem „pełną parą” nad muzyką. Na pewno będę starał się wydać materiały solowe już gotowe, dokończyć rozpoczęte albumy i projekty poboczne, których też się kilka uzbierało. Planuje również kolejne 2 płyty kolaboracyjne z 2 różnymi projektami których nie wymienię by pozostawić lekką nutkę tajemniczości 🙂 Mam nadzieję, że się uda.

Niedawno żegnaliśmy 2009 rok, więc muszę spytać o jego podsumowanie. Jaki był on dla Was?

R: W minionym roku sporo naszej uwagi pochłonęło przygotowywanie „Decline”, zwieńczone ukazaniem się promującego ją singla „Broken Waltz”. Wcześniej mój utwór „Spirit molecule” znalazł się na składance „Still the same after years”, wydanej przez Mizantrophy. Jednym z ciekawszych doświadczeń zeszłego roku były dla mnie dwa czerwcowe koncerty w Irlandii: na Chain Reaction Promotions oraz Guantanamo Noise Fest II. Dzięki pomocy przyjaciół, udało mi się też zorganizować w Bieszczadach imprezę „Wieczór końca”, łączącą industrialne koncerty z projekcjami filmów i fotografii. Jak powiedział Maciek z Dead Factory, z którym miałem tam okazję zagrać, udało nam się rozdziewiczyć Bieszczady ciężkim przemysłem 😉

Debiut roku:
All Hail The Transcending Ghost „All Hail The Transcending Ghost”
Die Weisse Rose „A Martyrium Of White Roses”
Najlepszy album:
Karjalan Sissit „Fucking Whore Society”
Pyramids with Nadja „Pyramids with Nadja”
Rome „Flowers From Exile”
Najlepszy – koncert/impreza:
Tauron Nowa Muzyka
Największa niespodzianka:
Wystawa grafik i wizyta Davida Lyncha podczas Ars Cameralis w Katowicach
Największe rozczarowanie:
Milczenie z obozu Spiritual Front

K: Jeśli chodzi o moją twórczość, rok 2009 był w pewnym sensie etapem „ciszy przed burzą”. Teraz, w 2010, mam nadzieję, że ta burza w końcu się zacznie. Był to również rok, w którym zająłem się solidnie nagraniami terenowymi, co dość mocno wpłynęło na moją muzykę i technikę komponowania. Jestem zadowolony z premiery mojej pierwszej kolaboracyjnej płyty „Cinema Stain” nagranej z Roto Visage. Miłym zaskoczeniem na pewno było również to, że w wyniku głosowania, mój utwór znalazł się na składance „Dark Ambient Radio Compilation vol 2”. Patrząc ogólnie na rok 2009, myślę że był średni. Było kilka miłych niespodzianek muzycznych jak i rozczarowań. Na pewno jakiegoś przełomu nie zaobserwowałem. Szczerze mówiąc, nie wiem gdzie mi ten rok uciekł. Mam wrażenie, że upłynął wyjątkowo szybko.

Debiut roku:
Collapsar, Hyios, Treha Sektori
Najlepszy album:
Wymienię kilka ale pewien jestem, że o czymś zapominam.
Inade – The Incarnation Of The Solar Architects
Inade – Delineation.Metamorphosis.Permanence
Bad Sector – CMASA Collaspar – Beyond The Event Horizon
Roto Visage – Where The Mandrakes Grow
Atrium Carceri – Phrenitis
The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble – Here Be Dragons
Access To Arasaka – Oppidan
Najlepszy – koncert/impreza:
Soisong na Wrocław Industrial Festiwal
Gendos we Wrocławiu
Meshuggah w Krakowie
Największe rozczarowanie:
Wrocław Industrial Festiwal – Praktycznie znikoma ilość koncertów dark ambientowych

Dziękuje Wam za poświęcony czas. Chcecie dodać coś na koniec dla czytelników serwisu www.darknation.eu ?

R: Dziękujemy za możliwość zaistnienia na łamach magazynu. Pozostaje nam tylko zachęcić do zapoznania się naszą wspólną płytą „Decline”. Przy okazji chcieliśmy podziękować Bisclaveret, Maćkowi Szymczukowi oraz Roto Visage, autorom remiksów na płytę z bonusami, która będzie dodawana do przedpremierowych zamówień „Decline”.

www.myspace.com/hoarfrostdarknation
www.myspace.com/ivlab
www.zoharum.com
www.myspace.com/zoharum

Pytania zadał Tomasz Pisarski.

January 2010

<<< back to the interview