Hoarfrost – Ground Zero
1. Requiem
2. Without a Breath
3. Dead Machines
4. From Here to Ruins
5. Scene of the Fire
6. Red Alert
Label: Zoharum – ZOHAR 005-2
Date: September 2008
Format: CD
The „Ground Zero” is a landscape developing from an unknown cataclysm presenting ruins and debris of steel, dust
flying in the air, rust and slivers, tumbling down construction, where steel structures bend and fold like a pack
of cards. A 37-minute story about the destruction of the concrete world is presented in 6 pieces in a dark
ambient/industrial climate. Additionally the record also contains a video clip to „From here to ruins”. Graphical
project by Praetorian. Mastered by Radoslaw Murawski.
REVIEWS:
ALTERGHOTIC magazine (PL)
„Ground Zero” jest w pewnym sensie debiutem Hoarfrost. Mówię „w pewnym sensie”, gdyż nie jest to co prawda pierwszy materiał, który wyszedł pod tym szyldem (tym pierwszym materiałem był album „Dungeon”, który ukazał się w 2007 roku w netlabelu Kaos Ex Machina Promotions), jednakże „Ground Zero” jest pierwszym albumem, który został wydany jako płyta CD. I o ile „Dungeon” wydał mi się się wydawnictwem dość surowym w brzmieniu i w większości nijakim, o tyle „Ground Zero” jest już czymś naprawdę godnym uwagi. Czego się zatem spodziewać po „Ground Zero”? Będzie bardzo industrialnie. Poza otwierającym płytę, melanchonijnym „Requiem” nie uświadczy się tu melodii. Należy się nastawić na muzyczną ilustrację kataklizmu, czyli odgłosy przywodzące na myśl walące się budynki, zakłócenia radiowe, iskry sypiące się z uszkodzonych linii wysokiego napięcia, nagle przerwane transmisje i inne pozostałości świeżo zniszczonego miasta. Ten koktajl dźwiękowy na dłuższą metę może męczyć i, podobnie jak w przypadku recenzowanego przeze mnie wcześniej „Last Message…” może potencjalnego słuchacza zniechęcić. Jednakże, co może wydać się dziwne, za tą całą plątaniną dźwięków czai się, stale obecna, przestrzeń, będąca najbardziej niepokojącym elementem całej układanki. Kurz po katakliźmie już opadł, nie ma żywej duszy. Jedyne, co pozostało, to martwi oraz ruiny żelbetowych konstrukcji. Cokolwiek się stało, stało się nagle i nie było już szans na przeciwdziałanie. Tu nikt nie woła. Alert… alert… alert… warning! Za późno. Nie ma już kogo ostrzegać.
Solitary
UCHEM PO FALI magazine (PL)
O muzyce takiej jak ta zwykłem mawiać „mielony mrok”. Bo i takie dokładnie są dźwięki, którymi raczy nas ojczysty Hoarfrost, dokładając tym samym cegiełkę do polskiej sceny industrialoambientów. Czy jednak tocząca się przez głośniki, zbita i chropawa masa szaroburych tekstur oraz złomowych struktur nudzi? Ależ nie, ani trochę. Ta muzyka to mroczny ambient w świetnym, uniwersalnym wydaniu uniezależnionym od duchowych i przestrachowych preferencji słuchacza. ‚Ground Zero’ kreuje atmosferę w oparciu o wyobrażenia, które prawdopodobnie nie stracą na aktualności jeszcze przez dziesięciolecia. Moją uwagę w szczególności przyciągnął absolutny brak tak popularnego, okrutnie irytującego, motywu pseudoperkusyjnych zagrywek z wykorzystaniem hałaśliwych stuków masy i maszyny, a rozumianego chyba jako spełnienie mariażu industrialnego z wyciszonym, gwałtownego z mrocznym. Staram się usilnie unikać kontaktu z bezsensowym hałasem w muzyce i tutaj Hoarfrost ma ode mnie sporego plusa – za trzymanie się z daleka od banału przy jednoczesnym zawarciu w swoich dźwiękach wystarczającej ilości zatrzymujących uwagę pomysłów kompozycyjnych, by kontakt z banałem nawet nie kusił. Z czystym sumieniem zatem polecam tę płytę. Nie każdemu, bo gdzieżby. Polecam wszystkim spragnionym ciekawego – jako tło tudzież centrum atencji – mroku mielonego.
MARCIN DRABOT
NECROWEB magazine (GER)
Die polnische Szene hat im Sektor der finsteren Klänge in den letzten Jahren enorm zugelegt und ein weiterer hoffnungsvoller Vertreter dieser Richtung hört auf den Namen Hoarfrost. Der Musiker hinter diesem Projekt hat dabei fraglos eine Menge Talent und kreiert uns eine überaus düstere Welt, die in ihrer Beschaffenheit keinesfalls lebensbejahend ausgefallen ist. Die Atmosphäre, welche dieses Werk ausstrahlt, ist überaus kühl, mitunter auch verdammt beunruhigend geworden. Hoarfrost gehören dabei zu jener Kategorie von Bands, die es auch mit recht einfachen Mitteln schaffen, ein überaus gelungenes Album zu erschaffen. Desolates Klanggut ist ja eine beliebte Umsetzung im Genre des Dark Ambient und sicherlich so gesehen auch nichts Neues. Aber wenn bereits mit „Requiem” jegliches Leben mit Füßen getreten wird, kann man sich gewiss sein, Bekanntschaft mit einem arg finsteren Vertreter dieser Musik zu machen. Bilder von Ruinen und stürzenden Stahl- und Betonkonstruktionen bauen sich auf – eine Katastrophe scheint unabwendbar. In „Ground Zero” liegt die Welt in Trümmern, ein erschreckendes Szenario, welches aber stilistisch recht eindrucksvoll umgesetzt wurde. Schöne Klänge, die Wärme und Geborgenheit ausstrahlen, sind im Grunde genommen nicht vorhanden, und wenn, dann werden diese Ausnahmen bereits nach kurzer Zeit wieder verbannt. Auf den ersten Blick offenbaren sich die teils komplexen Umsetzungen aber nicht wirklich, sollte man sich doch vielmehr etwas intensiver mit diesem Weltkollaps beschäftigen. Birgt der Opener doch noch so etwas wie einen kleinen Hoffnungsschimmer, so gleicht „Without A Breath” im wahrsten Sinne des Wortes einer trostlosen Ödnis. Zwar wird spätestens jetzt Zugang zu dieser abtrünnigen Welt gewährt, ein Ende dieses bizarren Albtraumes ist jedoch noch nicht in Sicht. Irgendwo im Hintergrund sind Stimmen zu vernehmen, geflüstert, verzerrt. Geblendete Wahrnehmung? Oder täuschen die Sinne? Ein bedrohliches Pulsieren agiert in der Ferne, „From Here To Ruins” ist an Gespenstigkeit kaum noch zu übertrumpfen; Willkommen im Mittelpunkt dieses Strudels aus verschwommener Realität, wo sich tiefste Kluften auftun und Scheinwelten aufeinanderprallen. Wer einen finsteren Soundtrack zur Apokalypse sucht, der wird hier fündig! „Ground Zero” ist verdammt beklemmend und birgt eine außerordentlich überzeugende Melange aus Dark Ambient in Verbindung mit Elementen des Industrial. Liebhaber solcher Klänge sollten sich den Namen Hoarfrost wirklich ganz weit oben notieren, und wenn dies ein Wink unserer Zukunft sein sollte, so werde ich Worte wie Hoffnung und Freude ganz schnell aus meinem Wortschatz streichen. Saubere Arbeit! blizzard
DARKLIFE FANZINE (ENG)
As far as death ambient/industrial works inspired by the demise of the planet -or regions thereof- are concerned, Ground Zero is certainly not a lone contender. Here the unfolding of the catastrophe is more notional than factual though, and in fact Ground Zero seems to deal with the aftermath and it must be stressed that human intervention is not part of it. Well, sonically speaking at least. It’s all too easy to associate this to the most creepily famous Ground Zero of our contemporary history, but there are no apparent references to that event in the noise-dust narration of Hoarfrost. As with most of these highly abstract sonic representations, the imagery evoked to the listener can be highly personal and to me Ground Zero is a perfectly standard apocalyptic picture, which could range from the Tour Eiffel folding onto itself to a massive earthquake in shaky Japan. A generic disaster, though, is no less a disaster and there’s little doubt that all the canons of pertinence to the category are well represented within this impressive 37-minute 6-track work. From here to Ruins is the core of the crumbling action, it’s where a real feels transpires of ongoing disaster, well rendered through excellent granular sound manipulation. The closing Red Alert finds hints of human presence in the form of distant confused voices and screams, but what strikes more about this work is that drama and sorrow are not achieved by means of endless drones, and the dynamism of the ruins even suggests all is well in this form after all. At least if seen from the other side of the fence. As there is obviously another side of the fence. After all, no good news for the humans does not necessarily mean no good news for what is left behind them. Now, here’s where I see Ground Zero working all too well. It instigates images and fantasies, none of them that cheerful, none of them necessarily of terminal pain either.
FRIEDHOF ONLINE magazine (ESP)
Hoarfrost es un proyecto musical de un guitarrista polaco que pertenecía a numerosas bandas convencionales, pero que se vio atrapado por la experimentación y el mundo del Ambient más oscuro y apocalíptico. Así es como nace este proyecto. Editado por Zoharum Records y con la intención de atrapar los sonidos que se destaparían tras un apňcalípsis nuclear, stos seis temas con una duración total cercana a los cuarenta minutos no dejan títere con cabeza. Sin duda alguna el personaje que está detrás de este engendro sonoro ha sabido atrapar el malestar, el dolor y la desolación existente tras tremendas ciscunstancias.
Escuchar el álbum te produce un malestar y un desasosiego que no te es dificil situarte ante un universo donde la carencía de vida y donda los únicos sonidos que se producen son aquellos acaecidos por la enorme cantidad de diferentes materiales inertes vagando por una atmósfera apenas existente. Por si fuera poco el disco ,con un cuidado diseńo en digipack, contiene un video que aporta imagen a lo que estás escuchando. Nada que no te estuviera pasando ya por la cabeza.
Realmente no es un disco que produzca buenas sensaciones, tampoco es lo que persigue y no lo tendría entre mis recomendaciones si os soy sincero, pero no le negaré que consigue al ciento por ciento reflejar con sonidos todo aquello que buscaba su creador. Las sensaciones de tu cuerpo según va pasando el minutaje así lo demuestran. Por lo que para cualquier fanático de los más oscuros sonidos ambientales, de la experimentación sonora y poseedores de una cierta dosis de masoquismo, Hoarfrost será una buena prueba para sus tímpanos.
Reseńado por: Iván C. el 13 / 7 / 2009
MROCZNA STREFA magazine (PL)
Dobrze sie stalo, ze w koncu jakies nagrania HOARFROST znalazly sie na srebrnej blaszce, a nie w wirtualnej postaci mp3 lub na pozostawiajacym wiele do zyczenia nosniku pod tytulem CDR. Nic jednak nie oddaje dark ambientu tak dobrze, jak tloczone CD (juz troche mniej plyta winylowa) i bede to powtarzal do znudzenia. Dzwieki potrzebuja glebi, mozliwosci uslyszenia kazdego detalu (zwlaszcza ze sluchawkami na uszach), a nie meczarni z odsluchu trzasków powstalych na przyklad podczas kopiowania nagrywalnych plytek lub klopotów z odpaleniem takiego dysku na kazdym dostepnym sprzecie, co niestety sie zdarza. Zalecam odbiór „Ground Zero” wlasnie na sluchawkach, bowiem w moim przypadku, gdy wlaczylem te plyte po raz pierwszy przez glosniki, nie wiedzialem gdzie koncza sie dzwieki z tego krazka, a gdzie zaczynaja sie odglosy prac budowlanych za oknem obok bloku, w którym mieszkam, hehe. Wracajac jednak do glównego watku, „Ground Zero” mozna wiec potraktowac jako rzeczywisty debiut tego projektu zafascynowanego opustoszalymi miejscami i popadajacymi w ruine budynkami. Przekute na elektroniczne dzwieki odczucia twórcy HOARFROST mozna podziwiac juz w „Requiem” – utworze tylez samo smutnym, co na swój sposób wznioslym i wynoszacym izolacjonizm na wyzszy poziom. W tej muzyce czaja sie zlowroga cisza, przemijanie, opuszczenie i powolne obumieranie. Podobienstwa do RAISON D’ETRE nieprzypadkowe, ale na takim wzorcu warto – paradoksalnie rzecz ujmujac – budowac i tworzyc wlasne soniczne krajobrazy. Równiez w kolejnych pieciu kompozycjach minimalistyczna i syntetyczna przestrzen zapelnia sie eksplozjami organicznych, podskórnych halasów i ucielesnienia procesów rozkladu oraz niszczenia, a w ostatnim na dysku „Red Alert” dochodza do tego jeszcze rózne znieksztalcone glosy i przetworzone krzyki. Na takich kontrapunktach oparta jest calosc materialu trwajacego okolo 44 minut. Na deser otrzymujemy jeszcze video do jednego z utworów zawartych na tym materiale. Obrazki do „From Here To Ruins” zostaly nakrecone w opuszczonym i mocno nadgryzionym zebem czasu budynku. Nic wybitnego, ale swietnie oddaje towarzyszace temu klipowi dzwieki. Podobnie zreszta jest z sama muzyka. A plyte moge polecic glównie maniakom urbanistyczno-industrialnego dark ambientu.
ocena: 7/10
Autor: Diovis
GAZ-ETA magazine (PL)
Strefa zero okresla sie krajobraz powstaly na skutek nieznanego kataklizmu, gdzie industrialna przestrzen ulega calkowitej dezintegracji. Walace sie budowle, stalowe pogiete konstrukcje, rdza, metal i pyl. Slaski kolektyw Hoarfrost zainspirowany powyzszym zjawiskiem, stworzyl swoiste muzyczne obrazy tego poprzemyslowego widoku. Jest ponuro, szaro i brudno, niczym w opustoszalej fabryce. Jezeli by szukac odniesien na mysl przychodza dokonania Zoviet France. Z tym iz muzyka Hoarfrost odarta jest z tej calej plemiennej transowosci, a skupia sie eksponowaniu mrocznych poprzemyslowych przestrzeni. Iscie fascynujaca podróz w nieznane, a oficyna Zoharum wyrasta na wiodacego przedstawiciela mistycznej galezi industrialu.
Robert Moczydlowski
MENTENEBRE magazine (ESP)
Podríamos definir a Hoarfrost como el sonido que escucharíamos si viviéramos en el infierno, pero en un infierno más real y quién sabe si mas cercano.
Desde Polonia nos llega este primer álbum de estudio de larga duración de una de las bandas que se mueven entre los terrenos más abruptos del dark-ambient, noise, y experimental: la mezcla perfecta entre Atrium Carceri y Desiderii Marginis.
Después de su paso por varias bandas como guitarrista y escritor de letras para composiciones, el artista detrás de este proyecto decidió apartarse de los géneros que hasta ese momento le habían definido para experimentar algo completamente distinto acompańado para ello de un teclado. Así fue como nació Hoarfrost en el ańo 2006. Desde ese mismo momento comenzó la lluvia de trabajos, principalmente apariciones en compilaciones, como en „Where are you Europe?” (febrero de 2007) , „See you in sanitarium” (mayo de 2007), y el Split con Mrok llamado „The Girl Who Loved Tattoos” (agosto de 2007), todos ellos en formato mp3 bajo el sello Kaos ex Machina. Otros recopilatorios fueron „Where Tattered Clouds are Stranding” (enero de 2008 con el sello The Eastern Front) y „Amalgame” (febrero de 2008, con el sello Zoharum). De ahí que se pueda considerar su nuevo álbum „Ground Zero” como el primer trabajo de estudio, aunque sí es cierto que publicó en enero de 2007 otro completamente suyo con el sello Kaos ex Machina pero en formato mp3. Y ha sido precisamente con Zoharum con quien ha lanzado precisamente este trabajo.
Lo primero que llama la atención de este trabajo es su cuidado y atractivo diseńo de artwork, así como que esté presentado en digipack que, corriendo los tiempos que corren y teniendo en cuenta la cantidad de sellos que están últimamente apareciendo que publican muchas cosas pero invierten poco dinero, es cada vez más difícil de encontrarlos.
Como antes dijimos, „Ground Zero” es un trabajo conceptual que trata de fotografiar de forma sonora las consecuencias de un posible cataclismo en el mundo actual que vivimos. La desolación, el silencio producido por la falta de vida, el polvo de miles de partículas llenando la densa atmósfera… muerte, agonía, ruinas teńidas de ceniza… cuando lo vivo muere y lo muerto e inerte toma el control sonoro de nuestro mundo, nuestras ciudades, nuestras casas, bosques, carreteras. El verdadero Apocalipsis de nuestra existencia. En definitiva, la banda sonora que podría recrear la obra de Minetarô Mochizuki con su Dragon Head.
Seis cortes a lo largo de treinta y siete minutos que se sumergirán de la mano del dark-ambient en algo que te gustaría oír, pero jamás vivir. Como extra de este álbum encontraremos un bonus track en formato video-clip del tema „From here to ruins” diseńado por Praetorian.
Como análisis final de „Ground Zero”, decir que me ha parecido un álbum completamente recomendable. El dark-ambient es un género que suele moverse por tierras movedizas y que fácilmente puede decaer en el aburrimiento. Sin embargo, Hoarfrost ha conseguido una composición fiel a sus intenciones, que consigue transmitir más allá de lo que estamos escuchando y recrear el mundo de decadencia que tenía en su mente. Los sonidos vienen y van, atmósferas oscuras y tétricas, efectos enlazados los unos con los otros en los momentos idóneos. Todo un compendio de sonidos caóticos que armonizan finalmente en una bella balada de muerte y Apocalipsis.
Trabajo Comentado por: Roberto G
METAL magazine (PL)
Ambient z zalozenia mial byc muzyka sprowadzona do roli przedmiotu, czegos co doskonale znamy, co nie przeszkadza, nie absorbuje, a jednoczesnie potrafi poprawic humor. I moze rzeczywiscie muzyka ambientowa sensu stricte ma takie wlasciwosci, jednak zdecydowanie inaczej prezentuje sie produkcja spod znaku Hoarfrost zatytulowana Ground Zero.
Dark ambientowe i industrialne dzwieki wypelniajace to wydawnictwo ciezko traktowac jak nasz ulubiony obraz, czy najwygodniejszy fotel. Chyba, ze obrazem tym jest przerazajacy bohomaz sniacy sie po nocach, a fotelem krzeslo elektryczne. Skad takie porównania? Muzyka Hoarfrost spokojnie moze byc soundtrackiem do sennego koszmaru zainspirowanego tymze malarskim dzielem, a podczas jej sluchania jest sie narazonym na silne porazenie.
Prózno na tym materiale szukac dzwieków uspokajajacych i przyjemnych dla ucha. W zamian za to dostaniemy sie w rejon gdzie króluje niepokój i chora industrialna atmosfera, podkreslana dodatkowo przez oprawe graficzna i dolaczony do tego albumu klip stworzony do utworu pod tytulem „From Here To Ruins”.
Jesli lubicie takie wlasnie klimaty to nie zwlekajcie i zapoznajcie sie z tym krazkiem wydanym przez Zoharum Records. Obawiam sie jednak, ze wielbiciele halasu zwanego metalem nie maja za bardzo czego na Ground Zero szukac.
HEATHEN HARVEST magazine (ENG)
Ground Zero” is the first full-length, yet short, recording by Polish artist Hoarfrost, unless you consider the free mp3 download of the short and middling EP, Dungeon, which we reviewed here at Heathen Harvest.
“Ground Zero” is an awkward listen that instantly has impact, with prejudgements already made and/or expected: couple that with sensory information whilst listening and it is even more so. The demesne of tumbling Americana is an interesting choice for a Polish artist but Hoarfrost does its best to capture the limits of the iconic liquefaction.
A forest of rust and stone, where deformed, yet detailed fauna gurgle and elusive breezes whisper sibilants snaking through vast bulks of decomposition. The verges of the dust storm are notably never reached among the tracks in Hoarfrost’s “Ground Zero”, them all keeping runnels of susurration like the clouds of choking ash and compressed stone. Each track sets a unique composition that while unified in their gauzy sound are noticeably displaced experiences of ground zero.
The ghosts of short wave radio flutter like the rain of burning debris in the distance only to then scream in frustration so incredibly close, which evokes a tang of the supernatural as only thousands of lives evicted at one moment could do. With atmospherics ranging from the echoing choke of smoke to the roaring of animated debris, Hoarfrost neatly attempt an honest evocation of such a palpably internationally felt event.
The album comes with a bonus video of “From Here to Ruins”, comprised of shaky cam imagery of looped ruins: not Ground Zero.
A tri-panel gatefold nurses the jewel base of the digipack in a satin full colour finish. Encrusted in the shrapnel of photographic ruins tastefully bleached and enlarged, the album’s artwork deftly mixes with its stark subject matter. Within the photography contrasts with odd and unexpected slices of youthful beauty, ala female photo shoot into the wasteland.
CONNEXION BIZARRE (ENG)
While there may not seem to be that much happening over the 37-minute span that is Silesian dark ambient producer Hoarfrost’s debut release, „Ground Zero”, it quite rapidly becomes evident that this is entirely the idea: this album is intended to embody the concept of human existence as a disposable commodity. Minimalist though his approach may be, it carries with it an unexpected complexity within its associated atmospheric quality.
The album drags the listener on a journey through an abandoned, desolate wasteland. Degraded, rough electronic impulses stream across yawning chasms, leaving a distinct impression of sonic vertigo in their wake. Crackling, vague signal interference hints at forgotten communications (especially so on „Red Alert” – the only track to utilize any form of vocal sampling) while drawn-out bursts of static rip through the whole on winds of distortion. The included video for „From Here to Ruins” further reinforces this post-human, alien concept: a single viewpoint flashes across rubble and the detritus of a civilization long since consigned to history. Filmed in oversaturated greens and purples set against the dull grey of broken concrete, it carries with it a sense of not belonging, of being a visitor to the scene of some catastrophe – much like the feeling aroused by imagery of the outlying villages and towns around the Chernobyl site. Disaster, destruction and despair all vie for your attention, but it’s the overwhelming sense of loss that prevails – of human existence reduced to nothingness, all its fragility revealed in an instant of annihilation.
„Ground Zero” is thus a prime example of uneasy listening music. It is a musical representation of fallout and not something one can ever be comfortable with. It is thought provoking and unsettling, and this is why Hoarfrost will never be hugely popular. A select audience of pessimists will relate to its message, but most will simply wonder why nothing happens for nearly forty minutes, why there are no easily interpreted builds and breaks to dance to, and why they have an uncontrollable urge to drown their sorrows. If anything, „Ground Zero” is anti-ambient. Instead of creating atmosphere, it entirely destroys it.
David vander Merwe [7/10]
METAL magazine (GER)
Eine kleine aber feine Veröffentlichung auf dem bisher eher unbekannten Zoharum-Label aus Polen könnte Anhängern des Dark Ambient ein Lächeln ins Gesicht zaubern. Zwar nicht aus stimmungstechnischen Gründen, sondern eher aufgrund der Tatsache, dass es in diesem Genre mal wieder ein neues und vielversprechendes Projekt zu hören gibt.
Dieses trägt den Namen HOARFROST und führt den Hörer auf „Ground Zero” in komplexe Klangwelten. Der Titel verrät bereits das thematische Konzept, das hinter dem Album steht und jedem dürfte klar sein, welches Ereignis die Keimzelle der insgesamt sechs Stücke darstellt. Von den ersten Klängen an schafft das Ein-Mann-Projekt eine sehr unterkühlte und beklemmende Atmospähre, die das ganze Album durchzieht. Vor dem geistigen Auge entsteht aufbauend auf „Requiem” eine Welt der Zerstörung und des Elends. Es scheint so, als könnte es kein Lichtstrahl je schaffen, in diese Welt einzudringen und so wirkt „Ground Zero” bis zum abschließenden „Red Alert” wie ein Soundtrack vom Ende der Welt. Musikalisch wird dieses Konzept durch stellenweise sehr komplexe Dark Ambient-Konstruktionen getragen, die sich selbst gegen jegliche Harmonietendenzen erfolgreich wehren. Aufkommende Strukturen werden meist umgehend zerstört oder verlaufen sich in schwerfälliger Gleichförmigkeit („Scene Of The Fire”).
In der entsprechenden Stimmung bleibt man dann nach etwas mehr als 30 Minuten auch zurück und kann diese bei Bedarf noch mit dem kunstvoll arrangierten Video zu „From Here To Ruins” verstärken – und gleichzeitig vergleichen, ob man beim intensiven Hören von „Ground Zero” ähnliche Bilder in seinem Kopf hat entstehen lassen.
Punkte: keine Wertung
(Phoenix / 03.04.2009)
GOTHRONIC magazine (ENG)
Hoarfrost is a rather new project which started to release music around 2007. The project has released two albums on the netlabel Kaos Ex Machina Promotions, called ‘Dungeon’ and ‘The Girl Who Loves Tattoos’ (which was a split with Mrok). This is his debut on an optical format and it’s already on a real cd, no cdr.
The music is pretty interesting and good death-industrial, sometimes reminding me of Schloss Tegal meets Lustmord. The album contains 6 tracks and is around 37 minutes in duration, which is actually a perfect length for this album, not too short, but also not to long. The whole album does have a very cinematic feel to it, that’s why it sometimes reminds me somewhat of Lustmord. Together with a dark and obscure reality presence like Schloss Tegal is brilliant in creating. The album is what you’d expect from a dark-ambient/death-industrial release except that it’s of a very high quality for a debut album. The sounds are very dimensional and with a headphone listen you can really immerse yourself in the soundscapes. You can really feel the devastating industrial landscapes unfolding around your ears.
A very good and interesting debut release. If you very much liked Luasa Raelon’s ‘The Poison City’, on Eibon Records, then you will love this. I’m really looking forward to new output by this project. So, highly recommended!
CHAIN D.L.K magazine (ENG)
Distant cracklings, hisses, shattered concrete walls. Imagine to be underwater while a ship called America is sinking. Hoarfrost’s GROUND ZERO tries to make you live the 9/11 experience as you were one of the people that was under the ruins of the two towers while waiting for an helping hand. The six tracks of this album sound simply as that and for a better experience you have to listen to this in total darkness. I’m not going to talk about the album’s musicality as there isn’t any and even if this could be filed under the dark ambient/industrial genre, it isn’t because there’s no research of melody (even if there’s some on the closing track „Red alert”) nor of rhythm. Into the CD data partition you can also find an mpg video file for the track „From here to ruins”. No need to tell you that ruins (not the Ground Zero ones) are the only things that have been shot.
Review by: Maurizio Pustianaz
DARK ENTRIES magazine (BE)
Het Poolse Zoharum label presenteert ons het debuut album van het Silesische dark ambient project Hoarfrost. De openingstrack “Requiem” laat minimale synthtonen horen gecombineerd met een veelvoud aan drones. Op de volgende tracks is het gedaan met de synthesizermuziek: wat overblijft is een dark ambient noisescape van drones en allerlei geluiden. Op de hoes staan foto’s van beton waaruit stalen staven steken: de ruďnes van een bunker? Legio metaalgeluiden duiken op doorheen de tracks. De laatste track, “Red Alert” is de enige waarin stemsamples werden geďntegreerd. Het ganse album (6 tracks, 37 minuten) is als een dronescape door een desolate wereld van kapot beton en verwrongen staal. Wat Hoarfrost hier doet, is redelijk vergelijkbaar met het recente werk van Raison d’Ętre. Soms doet het me ook wel denken aan een act als Schloss Tegal. Als extraatje staat er nog een videoclip op van de albumtrack “From Here To Ruins”, die eigenlijk niet meer is dan een camera die langzaam door een industriële ruďne dwaalt met veel beton, groen van het mos. Heel sfeervol, dat wel. Als je houdt van ambient dronescapes, moet je dit zeker eens beluisteren! [HV]
KULTURTERRORISMUS magazine (GER)
Unser Nachbarland Polen verfügt über eine feine Dark Ambient Bewegung, die in den vergangenen Monaten mit Cold Fusion und Rukkanor zwei Größen verlor, aber mit Hoarfrost wächst eine Formation nach, die zukünftig für Aufsehen sorgen dürfte! Wer sich genau hinter dem Ein-Mann Projekt Hoarfrost verbirgt, kann Euch meine Person nicht mitteilen, aber die bestätigte Meldung verbreiten, dass der Herr noch bei anderen Bands mitmischt. Die übersichtliche Tonträgermanufaktur Zoharum Records, welche auf Klasse anstatt Masse setzt, offeriert mit “Ground Zero” von Hoarfrost ein Debüt der Extraklasse, das aus jeglicher Hinsicht gefallen mag.Inhaltlich zeichnet bzw. zeigt der Protagonist hinter Hoarfrost auf diesem Release eine Reise aus der momentanen Gegenwart aus der momentanen Gegenwart in die Zukunft, welche den totalen Kollaps der Welt suggeriert. Diejenigen, die sich für apokalyptische Horrorszenarien oder das Ende von Mutter Erde interessieren, könnten Titelbezeichnungen wie ‘Without a Breath’, ‘From Here to Ruins’ & ‘Scene of the Fire’ ansprechen. Daueroptimisten gucken sich die graphische wie thematische Gestaltung von ‘Ground Zero’ besser nicht an, ansonsten eröffnet sich vielleicht eine unüberwindbare Lebenskrise.
Die 6 zu vernehmenden Tondokumente offerieren eine abwechslungsreiche Symbiose aus Dark Ambient und Industrial, die mit leichten Einsprengeseln aus dem Noise Akzentuierung findet. Hörerkreise, die Atmosphäre wie Durchschlagskraft (äh Härte bzw. Zerstörung) gleichermaßen wünschen, dürften diese Kompositionen auf “Ground Zero” beglücken. Im Besonderen bestechen die Tracks durch Spannungskurven und Ausdruckskraft, wodurch die Konsumentenschaft in keiner Sekunde der 37minütigen Spielzeit in Langeweile schwelgt. Große Innovationen im Sektor Dark Ambient erwarten zu wollen, macht keinen Sinn, weshalb für die Bewertung Kriterien wie Dichte, Eindringlichkeit und Überzeugungskraft im Vordergrund stehen, die der Aktivist auf “Ground Zero” hervorragend bedient.
Auf die Nennung eines Anspieltipps kann meine Wenigkeit verzichten, da das Oeuvre am Besten in einem Hördurchlauf konsumiert werden sollte, um bei der Rezipientin bzw. dem Rezipienten den gewünschten Effekt (Kopfkino) auszulösen. Als Bonus erhält die Käuferschaft einen Videoclip zum Stück ‘From Here to Ruins’, der sehr passend zur Tonkunst arrangiert wurde – für echte Kunstfreaks ein Hingucker!
Fazit:
Nach Cold Fusion und Rukkanor ereilt die aufmerksame Dark Ambient Gemeinschaft mit Hoarfrost ein Projekt, welches mit seinem Debütalbum “Ground Zero” sofort in die Fußstapfen dieser Ausnahmekünstler treten kann und auf ganzer Linie eine brilliante Leistung offenbart, die aus jeglicher Hinsicht begeistern mag – meine absolute Empfehlung!
GAZETA WYBORCZA (PL)
Hoarfrost to slaski reprezentant krajowej sceny dark ambientowej. Zgodnie z linia programowa gra muzyke mroczna i niepokojaca, wzbogacona industrialnymi odglosami. Sam nazywa swój nowy album „muzycznym obrazem zniszczenia wywolanego dzialaniem nieznanego kataklizmu”. Nic dziwnego, ze nielatwo sie tego slucha. Nie trzeba ogladac teledysku (choc mozna, bo klip do utworu „From here to ruins” dolaczono do plyty), by wyobrazic sobie swiat po owej destrukcji . Wystarczy rzut oka na zelbetowe ruiny z okladki.
PAN.O.RA.MA magazine (ENG)
This is the debut album from this Polish solo project. And what amazing debut, “ Ground Zero” is a landscape
developing from an unknown cataclysm, presenting ruins and debris of stell,dust flying in the air, rust slivers,
tumbling down construction, where steel structures, bend and fold like a pack of cards…under such description
HOARFROST, seems to have a culminating point in its personal development when creating music. Through 6 pieces of
ambient /industrial expressionism, HOARFOST emanates all its most powerful sonic convergences, creating an album
full of intense moments, and dark structures collapsing all time together to create a monumental release.
“Requiem” is the prelude to the rest of the tracks. A perfect soundtrack to desolation due how music is developed
here. Dense harmonies and a spirit of abandonment is revealed here. “Without A Breath” a cryptic, atmosphere is
created through diverse soundscapes and a cutting edge atmosphere, without a doubt a dark impressive musical
piece. Through “Dead Machines”, the voyage continues, but this time under more dense-drone structures and
arrangements. “Ground Zero” is an album with so in deep structures converging all the time, so one of such
aspects considered as highlight on this album. “From Here To Ruins”, is a constant flux of metal sounds, effects,
analogue elements which creates an apocalyptic piece of desolation and despair. “Scene Of Fire” and “Red Alert”
are the last tracks, both of them with impressive sonic artifacts developed in a proper way, due its massive
structure and atmospheres handled here. Also, this release comes with a bonus video from the track “From Here To
Ruins” in which through the visual side HOARFROST reveal us his visions using ruins, desolation and concrete
structures which determinates the whole concept behinds “Ground Zero”. For more info contact Rafal or buy it
directly through Zoharum.